Aborcja

Zadowalał mnie do tej pory argument: życie jest najważniejsze, ergo należy je chronić; plus trzy wyjątki w ramach „kompromisu”. Nie poświęcałem temu uwagi, nie miałem ochoty, nie chciało mi się.
1. Kto płacze po poronionym płodzie? Nikt, poza parami starającymi się o dziecko: ojciec czeka, matka się kłuje hormonami, nie udaje się raz drugi trzeci, surogatki, klęska, płacz, wydane miliony. Normalny, przeciętny katol jak ja, nie płacze po embrionie. Intuicyjnie odbieramy początek życia jako proces. Nieuchwytność w akcji. Było, nie ma, no problem. Jak podrążymy, to się dowiemy, że w chuj i ciut ciut, duża cyfra zarodków się nie zagnieżdża w macicy albo jest inny powód, że ciało matki samo z się, tj bez udziału jej woli, abortuje „dziecko”. Upławik, krwawienie albo i nie. Było nie ma, nawet nikt nie wiedział (bywa i tak). Kanalizacja. Czytaj dalej „Aborcja”

Czekam na Święta!

W jesieni słotne dni (rozumiem)
i gdy wiosny mięta (już mniej)
bywa dopada mnie, że:
czekam na Święta.
W miłości, przed i po
rzecz niepojęta
dekoncentracja, nagły flesz:
czy kochasz? pyta się,

yhmm, lecz bardziej Święta.
W bezodpowiedzi pytań, też (rozumiem)
rzadkim darze rzeczy sedna (już mniej)
na jawie co się ładnie śni:
czekam na Święta
W niedzielne deja vu
gdy dusza kwęka,
rodzice idą, mówi mi
mój Boże proszę spraw,
żeby nie oni, niech to idą Święta!

przylecieli tak śliczni anieli
podejrzanie wszyscy są weseli
orkiestra jazz!

ref. :

Radio gra jeszcze Christmas songs,
za chwilę zabrzmi już kolęda,
choinką pachnie cały dom,
lśni obrus, milknie noc,
jest tyci Jezus i śliczna jest Panienka;
w bombce się odbił pięknie żłób,
aniołów komplet i zwierzęta.
Jakoś nie dziwię sobie się, że ja okrągły rok:
czekam na Święta!
głos z kołyski: Ja też czekałem na te Święta

tekst: Michał Augustyn

List do muftiego Nedala Abu Tabaq

Drogi Mufti!

Układałem od kilku dni w głowie, to, co chciałbym Muftiemu napisać. Mam nadzieję, że nie będzie banalnie; że nie znudzę Muftiego:)

1. Już w trakcie lektury Koranu, kiedy przez głowę biegło mi „milion” komplementów pod adresem tej świętej Księgi (wow! to jest jak rock and roll, strumień świadomości, zakręcona literatura, piękna w swojej fragmentaryczności, emocjonalne nuklearne bum itd.), tak więc już w trakcie, zadawałem sobie jedno pytanie: Czytaj dalej „List do muftiego Nedala Abu Tabaq”

Dżihad

Wszystko się zmienia, cały świat… Brygada Kryzys”

gdy na prostej drodze
wyrósł ciemny las
we mnie płonie ogień
tańczy we mnie wiatr

idzie drogą Słowo
kwitnie pięknie sad
a przy sadzie meczet
przy meczecie płacz

idzie drogą Prawda
w sadzie pada śnieg
meczetu już nie ma
kto słuchał ten wie

idzie drogą wojna
żołdak wojny pies
wojna jest spokojna
bies żołdaka zje

idą drogą trupy
roześmiany tłum
grają straszne bębny
bum ta ra ra bum

w końcu przeszedł drogą
Isa Marii Syn
z nikim nie rozmawiał
nie odpuścił win

gdy na prostej drodze
wyrósł ciemny las
płonie we mnie ogień
tańczy we mnie wiatr

nazywam się Dżihad, sir…

Ksiądz

Proboszcz Parafii p/w Opatrzności Bożej w Łodzi
ks. Zdzisław Kowalewski
d/w Metropolity Łódzkiego arcybiskupa Marka Jędraszewskiego

Drogi Księże Proboszczu! Wśród licznych obowiązków katolika jest i ten, żeby w przypadkach rażących przewin, mogących wywołać zgorszenie nie tylko wśród współwiernych, przewin które powtarzają się i zdają się cieszyć milczącym niechby przyzwoleniem tych, co reagować powinni jako pierwsi, jest obowiązek, by katolik katolika upomniał. Śmiem Księdza Proboszcza upomnieć i niniejszym to czynię.

Czytaj dalej „Ksiądz”

Judasz

Nie pamiętam pierwszego razu. Niech będzie, że pierwszy raz był niewinny. Taki powinien przecież być. Spaliłem więc Judasza…
Moja babcia, przygotowała dla mnie Judasza, w Wielki Tydzień. Lata osiemdziesiąte. Czermna koło Jasła. Byłem wnukiem pierworodnym. Chcę wierzyć, że tym najbardziej kochanym. Miałem z dziesięć lat. Babcię uwielbiałem; myślę, że była najlepszym człowiekiem, jakiego spotkałem. Nigdy nikogo nie skrzywdziła. Nawet trochę. Judasz nie był kukłą, tylko kupą chrustu. Kiedy zrobiło się ciemno, podpaliliśmy go. Z górki, gdzie stał dom dziadków, pięknie było widać, jak jeden po drugim zapalają się Judasze na innych górkach w całej wsi. Nie potrafiłem ocenić, czy mój Judasz jest największy, ale był naprawdę duży i dobrze się palił. Nie pamiętam, co robiłem tamtego wieczoru, kiedy już było po wszystkim. Nie pamiętam, czy rozmawiałem z kochanymi dziadkami o tym dlaczego Judasz musi spłonąć. Kiedyś rozmawiałem, ale czy wtedy-nie pamiętam.

Czytaj dalej „Judasz”